Tradycje rodzinne pchnęły mnie na drogę ścieżkę „kariery” pedagogicznej. Mówi się, że każdy jest kowalem swojego losu, ale teraz myślę, że wszystko mamy z góry nam zadane.
Do matury byłam przekonana, że psychologia jest moim powołaniem. Widziała, jak ciężko pracuje w szkole moja mam. Był to wysiłek psychiczny i fizyczny. Ciągle siedziała w sprawdzianach i coś pisała. W czasie wakacji nie miała dość pieniędzy, aby zabrać nas wszystkich na wakacje. Zwykle jeździłam na obozy i kolonie.

W liceum czułam, że byłby ze mnie świetny terapeuta – ludzie mi się zwierzali, prosili o radę. Nie uważałam się za pępek świata i że mam nadludzkie moce. Po prostu umiałam słuchać i, nie mając doświadczenia życiowego, potrafiłam coś delikatnie podpowiedzieć, czy wyjaśnić. To chyba nazywa się empatia i intuicja.

Kiedy zdawałam maturę, liczyły się jeszcze tak zwane punkty. Zabrakło mi tych za pochodzenie robotniczo – chłopskie i zrozpaczona wróciłam do domu. Nawet się nie odwoływałam. Tutaj rodzina uruchomiła znajomości i któregoś września dowiedziałam się, że skoro mam zdane egzaminy, wystarczy, żeby zostać nauczycielką w klasach młodszych. Wszystko we mnie krzyczało, że nie chcę do szkoły, ale nie było czasu, aby narzekać, a nie chciałam stracić roku. No i nie chciałam zawieźć rodziny, która znalazła mi to miejsce. Rozpoczęłam więc studia z postanowieniem, że po ich ukończeniu zacznę studiować psychologię.

nauczyciel stażysta

Ma drugim roku poczułam, ze jestem na właściwym miejscu. Zaczęły się praktyki w szkołach i bardzo polubiłam prace z dziećmi. Okazało się, że mam mnóstwo pomysłów na zajęcia. Przy zdolnościach plastycznych, wykonywałam pomoce, które dzieci uwielbiały. Na tym kierunku miałam oczywiście psychologię, więc rozwijałam się i w tej dziedzinie. Gdy broniłam pracę magisterką, wiedziałam, że czeka mnie poszukiwanie pracy.

Złożyłam podania i CV do wielu szkół i o dziwo – znalazłam pół etatu w mojej miejscowości i pół w sąsiedniej. Niestety była to praca w bibliotece…Nie poddałam się jednak, bo otrzymałam kilka godzin świetlicy i tam chciałam pokazać, jak potrafię zmobilizować dzieci do pracy poprzez zabawę. Byłam bardzo naiwna w moich pomysłach. Dzieci na świetlicy szalały i nie udawało się zebrać wszystkich, aby z nimi pracować. Mieli dość nauki i byli po lekcjach. Ręce mi opadały, a początkowy entuzjazm gasł. Pensja była najniższa i nie mogłam sobie pozwolić na drogie ubrania, czy kosmetyki. Wszystko wydawałam na materiały do pracy. Tak minęło mi kilka lat i nareszcie rozpoczęłam pracę na pełen etat w mojej szkole. Ukochaną 1 B pamiętam do dziś, bo były to fantastyczne istotki, dzięki którym chciało mi się pracować.

Dziś mija ponad dwadzieścia pięć lat mojej pracy. Jestem nauczycielem dyplomowanym i przeszłam w moim zawodzie wiele przemian. Wszystko przetrwałam. Przeżyłam wiele kryzysów, kiedy chciałam rzucać pracę i uciec choćby w Bieszczady. dziś patrzę, jak dorastają moje dzieci, a córka wybiera wymarzone studia.

Obecnie młodzi ludzie są inni niż moje pokolenie. Cały świat stoi przed nimi otworem, a studiować mogą wszędzie, gdzie tylko się dostaną. Moja córka wymarzyła sobie Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Rysowała pięknie i maturę zdała przyzwoicie. Ja jednak bałam się wypuszczać dziecko tak daleko. Dodatkowo w mojej placówce zwolnił się etat nauczyciela plastyki i muzyki. Dyrektor stwierdził, ze przyjmie nawet kogoś, kto dopiero rozpoczął studia na tym kierunku. Zaczęłam namawiać moją Zosię, aby spróbowała pracy w szkole.

w klasie

Państwowa posada to pewna emerytura, a życie artysty bywa trudne. Moja córka mnie wtedy zapytała, ile zarabia nauczyciel stażysta? Dokładnie nie wiedziałam, ale najniższa pensja podstawowa to na pewno nie więcej niż 2782 zł. Zosia prychnęła, ze nie odda marzeń za tak marne pieniądze.

Oburzyłam się i powiedziałam, ze ja mam po wielu latach cztery tysiące, bo przeszłam wiele studiów, szkoleń i kursów. Córka dodała – „No własnie”. Wiedziałam, że finansami jej nie przekonam.
Dobrze się stało, bo Zofia mieszka u mojej kuzynki w Warszawie i dostaje stypendium, jako doskonała studentka. Jestem z niej dumna!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here