Jak wakacje i urlopy? J zdecydowanie odczuwam ogromny niedosyt dni wolnych i co ważne słońca, ciepła i upałów. Gdzie to lato? Pytam się, gdzie to lato??
My wbiegamy powoli na metę. Nowy miesiąc zastanie nas już u siebie. jeśli żaden termin nie zostanie zawalony, nie będzie niespodziewanych wyjazdów, to najbliższy weekend spędzimy już u siebie, a następny to już na 100%. To dlatego mnie tutaj nie ma. Każdą chwilę poświęcam na pakowanie, szykowanie i ogarnianie nowej przestrzeni życiowej.
W kajeciku mam kilka napisanych artykułów, ale nie mam czasu przepisać ich na komputer, by móc opublikować. Kilka pomysłów odeszło w niebyt, bo zapomniałam o nich, zanim zdarzyłam zanotować.
Córka jest na kolejnych wakacjach, czyli w domu jeden Szkodnik mniej. Niedawno musieliśmy przeprowadzić mały zabieg. W sumie nie wiem, czy chirurgiczny, czy bardziej laryngologiczny. Swoje przeżyła, więc niech odpoczywa z babcią. Syn za to od września idzie do przedszkola. Nie wiem, jak on sobie poradzi. Wcześniej był pod opiekuńczymi skrzydłami cioć ze żłobka, a teraz zostanie rzucony na głęboką wodę. Musi sobie poradzić, ale zapewne będzie ciężko.
Mój urlop minął na załatwianiu samych ważnych spraw, nawet nie zdążyłam mrugnąć i się skończył, a tyle miałam planów…
Wiecie, od kilku dni zaglądam w najgłębsze czeluście szaf. Wyrzucam to, co nie jest już mi potrzebne, a zostawiam to, co się jeszcze może przydać. Tym sposobem właśnie znalazłam moje zeszyty z liceum, oraz jeden z podstawówki. Szok, a przecież do tej konkretnej szafy wprowadzałam się osiem lat temu, po wielkim remoncie. Znalazłam również mój stary plecak na stelażu, plecak, z którym pojechałam na pierwszy obóz harcerski, a miałam wtedy 10 lat 🙂 Takie znalezisko. To już pewnie okaz muzealny. To wszystko to tzw „przydasie”. Jest coś, czego na pewno nie wyrzucę. To moje glany, które już mają 14 lat i nadal są dobre, zresztą w lipcu je odkurzyłam, gdy mieliśmy załamanie pogody. Sprzątając wczoraj miałam wrażenie, że w workach na śmieci znikło pół mojego życia. Każda rzecz, nawet śmieć, to ogrom wspomnień.
Czy jest tu ktoś, kto nie jest kolekcjonerem przydasi? No? Jest taki ktoś? Nie ma? A może jednak?
Tak, ja zdecydowanie należę do kolekcjonerów. Mam schowane w sekretnym miejscu ubrania moich dzieci, w których zostały zabrane ze szpitala, po urodzeniu. Ubranka od chrztu i ich pierwsze kocyki. teraz do kolekcji dołączył pierwszy ząb, który zgubiła córka. Tak, tak, jesteśmy na etapie gubienia pierwszych zębów i mamy w domu szczerbolka. Oczywiście Wróżka Zębuszka się pojawiła, bo pojawić się musiała. Córka zapakowała ząb do koperty i napisała list do wróżki. Była zachwycona, gdy dostała piątaka i odpowiedz na swój list. Wróżka się spisała. Teraz rusza się kolejny ząbek. Coś czuję, że w najbliższym czasie Wróżka Zębuszka będzie u nas częstym gościem.