Ostatnio gdzie się nie oglądam słyszę, że ktoś się rozwodzi. Ktoś ma faceta na boku, chociaż w domu kochający mąż i dwoje małych dzieci. Komuś dopiero się dziecko miesiąc temu urodziło, a już ma jakąś laskę na boku i to nie jedną. Ktoś inny pojechał dawno temu w delegację, dawno temu wrócił, a teraz wychodzą na jaw delegacyjne podboje miłosne… Co jakiś czas pracy grucha wiadomość, że ktoś tam się rozwodzi, bo pojawił się w związku ktoś trzeci.

Jak to jest? Wpada ktoś Ci w oko. Zaczynacie się spotykać, są szybkie uderzenia serca, motyle w brzuchu, dreszcz na sam dźwięk SMS-a, bo to na pewno on pisze, albo ona… Potem ślub, dzieci i żyli długo i szczęśliwie. A może niekoniecznie? Uporządkowane życie, ładne mieszkanie, wspaniałe dzieci, dobra praca i miłość w domu. A jednak… Skąd się nagle bierze zainteresowanie innymi osobami? Skąd dreszcz na plecach, wywołany widokiem innej osoby? Nie tej naszej połówki?

Ludzi spotykamy codziennie. Obcych i znajomych. W pracy, w komunikacji, w sklepie. Często codziennie widzimy tych samych, którzy tak jak my biegną rano do pracy, do swoich spraw. Skąd to nagłe zainteresowanie inne, niż zwyczajne?

Co to jest zauroczenie? Czy żyjąc w udanym związku można się kimś zauroczyć? Można czuć dreszcz podniecenia na widok innej osoby niż mąż, albo żona? Skąd to się bierze? Przecież skoro kocha się jedną osobę i jest nam dobrze w sercu, w domu i w łóżku, to skąd nagle się bierze takie zainteresowanie inna osobą? Miłość znikła? Wypaliła się, czy to się dzieje pomimo tej miłości? A może taka platoniczna fascynacja to nic złego?

Czy myśli o kimś innym, to tez zdrada, czy jeszcze nie? Co się musi zdarzyć, by doszło do zdrady małżeńskiej? Podobno do tanga trzeba dwojga. Podobno, jeśli w związku jest wszystko ok, to nigdy nie będzie zainteresowania inną osobą, ani tym bardziej zdrady tez nie będzie. Czy na pewno?

To skąd się biorą te wszystkie wakacyjne romanse, rozpady związków tak idealnych, że aż wszyscy zazdrościli i skąd szok, gdy partner oznajmia, że odchodzi, bo poznał kogoś innego?

To podobno chemia. Może chęć odmiany? albo po prostu nuda w związku. A może coś zupełnie innego?

Zastanawiam skąd to wszystko się bierze. Chęć, by się zwrócić w stronę kogoś innego. Skąd się bierze to, że człowiek zwraca jakąkolwiek uwagę na kogoś innego? Czy to nudna proza życia? Może to efekt dobicia szarą rzeczywistością, gdy motyle z brzucha odlatują w siną dal i trzeba się zmierzyć z codziennym życiem, które nie jest usłane różami? A może po prostu człowiek taki jest, że co jakiś czas interesuje się, odczuwa fascynację czymś innym, kimś innym? Może, gdy jest to chwilowe, to nie jest niczym złym?

Zastanawialiście się kiedyś?

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułPoczątek końca
Następny artykułPrzydasie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here