Od samego początku czekałam na malowanie ścian i potem przeprowadzkę. Im bliżej przeprowadzki, tym bardziej mnie to przeraża.

Jesteśmy na etapie kończenia podłóg. Został jeden pokój do zrobienia i garderoba. Garderoba malutka, więc ok 3 godzin i będzie gotowe.

Ostatnio pracowaliśmy zespołowo. Mąż kładł podłogi, jak kończył jedno pomieszczenie szedł do innego, a do tego skończonego wchodziłam ja i malowałam ściany. Były już zagruntowane, więc farbą. Dzięki temu na górze mamy do malowania tylko maleńki korytarz i klatkę schodową, pewnie zrobię to po weekendzie. Za to na dole, o nic tylko siąść i płakać.

Pokój bez podłogi. Najpierw trzeba go posprzątać, potem zrobić podłogę. Później trzeba w tym pokoju i salonie zagruntować ściany, dopiero potem możne wejść na obiekt malarz, czyli ja 🙂

Siedzę, czekam, przytupuję i tak jeszcze sobie poczekam, bo jak jest praca zawodowa, to budowa musi poczekać. Roboty nam tam zostało na góra 2 tygodnie, ale nie ma czasu. Nawet okien na dole umyć nie mogę, bo już się nauczyłam, że zachlapania gruntem łatwiej się zmywa z brudnych okien, niż z czystych. Kuchnia gotowa, czeka na montowanie mebli.

Niby teraz mi się nie spieszy, ale… No właśnie, ALE. Chciałabym już, teraz, natychmiast. Szafy dla dzieciaków już pomalowane złożone, komody też. Normalnie prawie stepuję przy drzwiach i wcale mnie nie przeraża, że przed domem nic nie jest zrobione, ze przy takim deszczu jak dzisiaj, będziemy po pas tonąć w błocie. I nie ważne, że pewnie pod koniec lipca dopiero obudują nam schody. Bez drewna na schodach da się żyć 🙂

Podejrzewam, że takim trybem zejdzie nam do mojego urlopu na końcu lipca, ale przynajmniej w spokoju przeniesiemy graty. To będzie chyba najgorsza cześć projektu „Budowa”.

I powiem Wam, że strasznie mocno serce drga, gdy pomalujesz ściany na kolor szaro- beżowy i malując ostatnią ścianę na ognisty róż chlapniesz trochę na ta jasną. Na szczęście chwile później przypominasz sobie, że farba niby plamoodporna i zmywalna. I ta ulga, gdy okazuje się, że faktycznie taka jest 🙂

Ps. chyba wróciłam.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here